Wielki świat, małej Lenki

Wielki świat, małej Lenki

poniedziałek, 24 czerwca 2013

PODZIĘKOWANIA.

Zauważyłam, że tylko narzekam na tym blogu :P A tak być przecież nie może :) Trzeba się cieszyć tym co jest i starać się żeby było lepiej, a narzekanie nic tu nie da.

I chciałabym podziękować wszystkim osobom, które odwiedzają mój blog, wspierają mnie, trzymają kciuki i dodają otuchy DZIĘKUJĘ. ;))))

Ze spraw bieżących, u innego ortopedy nie byliśmy, bo najbliższym termin był na wtorek po południu, a my właśnie wtedy mamy jechać założyć tę szynę. No nic, pojedziemy, założymy, a potem skonsultujemy już to wszystko prywatnie, w sumie zawsze można to zdjąć i może zrobić to każdy ortopeda. Ucieszyłam się, bo znaleźliśmy szybko "bardzo dobrego ortopedę" niedaleko nas. Dzwonie, rejestruje się, termin szybko wszystko ładnie pięknie dopóki nie zapytałam o nazwisko lekarza, TEN SAM.. Więc grzecznie podziękowałam. Planuję zapytać się jutro, czy możemy przyjeżdżać na wizyty prywatnie i częściej, myślę, że od razu zmieni stosunek do nas. Wiadomo: kasa, kasa, kasa. Ale ważne, żeby Lenka miała zdrowe nózki, a kasa jest nieważna! :)

Dzisiaj byłam na kontroli u ginekologa, wszystko jest w jak najlepszym porządku.. ;) 

A Lenka roooooośnie i roooośnie ;) I jest coraz bardziej kochana :*

czwartek, 20 czerwca 2013

Nie tak znowu kolorowo..

Bujaczek leżaczek , zdał swój test. Polecam wszystkim mamom ;))

We wtorek byliśmy na USG  bioderek , okazało się , że Lena ma dysplazję stawu biodrowego, lewego. Prawe bioderko ma IIB , a lewe IID. We wtorek jedziemy założyć małej szyne Tubingen, jak na razie lekarz zalecił nam podwójne pieluszkowanie, przez co mała marudzi strasznie, bo gorąco na dworze, a ona jeszcze w pampersie i 2 pieluchach tetrowych. Pieluszki ściągam co pewien czas i pilnuje żeby leżała z nóżkami rozłożonymi (efekt taki sam jak w pieluszkach). Zastanawiamy się nad konsultacją u innego ortopedy, bo ten to jakiś ... brak słów. Nic rzeczowo nie wytłumaczył, tylko podał diagnozę i kazał ubrać małą i do widzenia.

A czy któraś z Was spotkała się z takim problemem bioderek? Osobiście, albo ktoś z Waszej rodziny, znajomych? Chciałabym wiedzieć o tym coś więcej, czy to coś poważnego, jakie niesie za sobą powikłania itd. Czytałam w intenecie, na forach, ale tam juz wolę nie czytać, bo powoli dostaję w głowie.. Córka mojej koleżanki miała coś takiego, tę szynę ponosiła tydzień i teraz już wszystko jest dobrze, rozmawiałam też ze znajomą rehabilitantką i też mówiła, że nie mam się o nic martwić, bo im szybciej zacznie się leczenie tym szybciej malutka będzie miała zdrową nóżkę..

No i jeszcze jedno zasadnicze pytanie.. Czy w szpitalu cholera jasna tego nie zauważyli?! Przecież badali malutką dokładnie.. Nie wytrzymam. Serce mi chyba pęknie jak będę musiała to małej założyć...


piątek, 14 czerwca 2013

Ciężki tydzień, oj ciężki..

Minął nam bardzo ciężki tydzień..

Tydzień temu w czwartek wyszłam pierwszy raz z Lenką na spacer ii.. skończyło się to bardzo źle. W sumie nie wiem czy to wina spaceru, czy czego. Na dworze była grzeczna, leżała w wózku, chodziłyśmy max.30minut. Wróciłyśmy do domku spała, potem kąpiel ii.. się zaczęło. Już w wanience była niespokojna, co jest bardzo dziwne, bo kąpać się lubi. Potem przyszła kolej na mleczko. Wszystko ładnie pięknie, aż nagle wypluła butelke i zaczęłą PISZCZEĆ, nie krzyczeć tylko wręcz piszczeć. Już myślałam, że mleko za ciepłe, ale nie.. wszystko było ok. Potem zaczęła tak krzyczeć, płakać, napinać się, że aż zaniosła się płaczem, myślałam, że dostanę zawału.. I tak płakała, piszczała, krzyczała do 24 aż w końcu zasnęła, na 2h i znowu to samo. Położna mówiła, że mógł być to atak kolki. W piątek miałyśmy (kolejną) wizytę u lekarza. Mała nie chciała jeść, była niespokojna i cały czas miała ten nieszczęsny katar, więc stwierdziłam, że lepiej to sprawdzić, zapakowałam małą i do lekarza. U lekarza okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, katar to nie infekcja, tylko jej się ulewa przez nos dlatego może się wydawać, że to katar, na płuckach i gardło czyste. Jedyne co było 'nie tak' to pleśniawki, ale zapisała nam taką zawiesinę i radzimy sobie. A i właśnie przez te pleśniawki Lenka może nie mieć apetytu, bo po prostu czuję dyskomfort przy jedzeniu, a na ten "katar" mamy wodę morską, która również pomaga, bo mała wykicha wszystko co jej tam przeszkadza.

W piątek też zaczęła marudzić dopiero wieczorem i w sobotę podobnie, ale niedziela była straszna.. Cały dzień płaczu, krzyku. Ja już nie miałam siły i wtedy zaczęłam się martwic o siebie. Płakałam razem z nią, a na końcu nawet bałam się jej wziąć na ręce. Gadałam głupoty.. Aż w końcu ja poszłam spać, a Lenke na zmianę uspokajali moi rodzice i Przemek. Ogólnie takie marudne dni mała miała do przedwczoraj. Być może jest spowodowane tym, że dajemy jej kropelki na kolki i inne problemy z brzuszkiem i zmieniamy powoli mleko z BEBIKO 1 na PRO NAN 1. I jest o wiele, wiele lepiej. Np. przedwczoraj przespała od 22:30 do 5:30 czyli praktycznie całą noc bez nawet jęknięcia. I tak samo było z wczoraj na dzisiaj. Dostała mleko po 5 , przed 7 już spałyśmy. Obudziła się o 9 wypiła 60ml, potem po 10  i teraz śpi. SAMA. W ŁÓŻECZKU i ZASNEŁA BEZ BUJANIA, NOSZENIA i LULANIA! Jestem z niej dumna! No i problem z kupką się poprawił, po zmianie mleka i kropeklach. Przedwczoraj zrobiła 4, a wczoraj 2. A ogólnie miała trudność zrobić 1 dziennie. Mam nadzieję, że taki stan utrzyma się jak najdłużej.

A co do samopoczucia mamuśki to jest straszne.. Niby od niedzieli jest lepiej, ale i tak mam głupie myśli co ze mnie za matka. Wyżywam się na Przemku, ale jest bardzo cierpliwy.. We wtorek znowu przepłakałam cały wieczór. Jestem mięczakiem :P I jeszcze dziś chyba dostałam miesiączkę. Bo krwawić już przestawałam w sumie miałam sam śluz, a dziś patrze a tam dużo dużo krwi i brzuch mnie boli i plecy. Ale to możliwe, żeby 4tygodnie po ceserce już dostać miesiączkę? Nie za szybko? Sama nie wiem. 

We wtorek jedziemy na badanie bioderek, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a Lenka będzie cierpliwa, bo oprócz wizyty u lekarza mamy duuuużo do załatwienia, bo to jedyny wolny dzień od pracy Przemka. Musimy załatwić do końca sprawy z becikowym itd i zrobić małe zakupy dla małej, bo rośnie nam jak na drożdżach.

Czekam na kuriera, który ma przywieźć LEŻACZEK BUJACZEK dla Lenki, jestem ciekawa czy małej się spodoba czy będzie ją gryzł jak wózek :P Bo jeśli Lenka nie śpi to nie ma mowy o spacerze, musi być albo śpiąca, albo musi spać, bo inaczej jest krzyk na pół podwórka. 


Lenka chyba po mamusi nie lubi zdjęć :P


A tak sobie grzecznie śpi :)


czwartek, 6 czerwca 2013

Już lepiej..

Na szczęście jest już lepiej. Tak jak radziłyście staram się być spokojna, żeby Lenka nie odczuwała mojego stresu i.. udaje się wszystko. ;)

Od wtorku dużo się zmieniło. Lenka przez te 2dni jest po prostu aniołkiem. Przesypia dużo czasu w dzień, budzi się regularni co 3-4 godziny na mleczko. W nocy bez zmian, budzi się koło 3 i potem jak już zgłodnieje, a to różnie bywa, ale wczoraj i dzisiaj pospała do 8, więc duuuży sukces. Po południu budzi sie między 17, a 18 i wtedy idzie spać dopiero koło 21 po kąpieli i mleczku. Z dnia na dzień radzimy sobie coraz lepiej, poznajemy się i kochamy najbardziej na świecie! <3 

Jejku, jak ten czas leci. Lenka za 2dni skończy 3tygodnie. Nie obejrzę się, a już będzie biegać. :P Coraz bardziej się zmienia, przybiera na wadze i z dnia na dzień coraz mocniej ją kocham. ;) 

Katar nas nie chce opuścić, już 2tydzień i nic. Jest troszkę lepiej niż było, ale nadal przeszkadza malutkiej. Robię wszystko co lekarz kazał i nic. Chyba czeka nas kolejna wizyta.. Na szczęście ma tylko katar, na płucka i gardło nic się nie przeniosło, więc to dobre. Biedulka moja kochana. 


a o to moje małe, wielkie szczęście. <3 !















wtorek, 4 czerwca 2013

Zmęczenie?

Moje zmęczenie sięga zenitu. Wczoraj pierwszy raz miałam takie załamanie, Lenka płakała, ja płakałam. Wieczorem już nie miałam siły jej trzymać na rękach, mała inaczej nie zaśnie, trzeba ją nosić, bujać itd. Nie wiem, mam nadzieję, że się to zmieni, bo Lenka cały czas przybiera na wadze, a moje nadgarstki po ciąży nie wróciły to stanu używalności i po całym dniu noszenia, nie dają już rady. To noszenie to moja wina, zaczęło się w szpitalu i trwa nadal. Mała w szpitalu dużo płakała, uspokajała się jak ją brałam na ręce, bo nie mogłam słuchać jak płacze, serce mi pękało. W sumie jest tak nadal i wtedy Lenka płacze, a ja razem z nią. Z bezsilności? 

Wczoraj to naprawdę nie wiedziałam co się dzieję. Lenka spała przez cały dzień może z 2h i to jeszcze rano do 12. Nosiłam ją cały dzień. Mała nie chciała się uspokoić nawet u mnie na rękach, a to działało na mnie jeszcze gorzej, bo co ze mnie za matka, że nawet nie potrafię uspokoić swojego dziecka? W końcu zasnęła u mojej mamy, spała od ok. 21:30 do 3, potem obudziła się o 5 i znowu się zaczęło, płakała, krzyczała. Próbowałam ją uspokoić, przytulałam, nosiłam, mówiłam do niej i NIC, przyszła moja mama, wzięła ją na ręce i co? Zasnęła od razu. Dzisiaj byłyśmy na wizycie u pediatry i podobna sytuacja, jak ją ubierałam zaczęła marudzić i znowu nosiłam ją po gabinecie i NIC, potem jak musiałam podpisać papiery to pielęgniarka ją wzięła i co? Malutka raz dwa zasnęła. Naprawdę nie wiem co mam robić. Aż taka zła jestem?

Przemek znowu wyjechał, jak dobrze pójdzie w czwartek/ piątek będzie w domu. Nie pocieszył mnie przez ten weekend, prawdopodobnie w połowie czerwca wyjeżdża do Szwecji, na 3tygodnie. 3tygodnie w Szwecji, 1 tydzień w domu. Nie wyobrażam sobie tego. Po co zamieszkaliśmy razem? Bo to żebym i tak była cały czas sama z Lenką? Wiem, że nie jedzie tam dla zabawy, tylko do pracy, ale mimo wszystko.. Przerasta mnie to wszystko powoli. Nie tak to sobie wszystko wyobrażałam.

Znowu narzekam...

Z pozytywnych informacji to mam takie, że Lenka waży 4440g, od wyjścia ze szpitala przytyła ok 700g. Wszystko jest w porządku, pediatra nie miała żadnych zastrzeżeń. Za ok. miesiąc czekają nas szczepienia i badanie bioderek, mam nadzieję, że tam też wyjdzie wszystko dobrze. ;)) 

Korzystając z okazji, że mała jeszcze śpi ja też się zdrzemnę, może to mi pomoże.