Wielki świat, małej Lenki

Wielki świat, małej Lenki

piątek, 14 czerwca 2013

Ciężki tydzień, oj ciężki..

Minął nam bardzo ciężki tydzień..

Tydzień temu w czwartek wyszłam pierwszy raz z Lenką na spacer ii.. skończyło się to bardzo źle. W sumie nie wiem czy to wina spaceru, czy czego. Na dworze była grzeczna, leżała w wózku, chodziłyśmy max.30minut. Wróciłyśmy do domku spała, potem kąpiel ii.. się zaczęło. Już w wanience była niespokojna, co jest bardzo dziwne, bo kąpać się lubi. Potem przyszła kolej na mleczko. Wszystko ładnie pięknie, aż nagle wypluła butelke i zaczęłą PISZCZEĆ, nie krzyczeć tylko wręcz piszczeć. Już myślałam, że mleko za ciepłe, ale nie.. wszystko było ok. Potem zaczęła tak krzyczeć, płakać, napinać się, że aż zaniosła się płaczem, myślałam, że dostanę zawału.. I tak płakała, piszczała, krzyczała do 24 aż w końcu zasnęła, na 2h i znowu to samo. Położna mówiła, że mógł być to atak kolki. W piątek miałyśmy (kolejną) wizytę u lekarza. Mała nie chciała jeść, była niespokojna i cały czas miała ten nieszczęsny katar, więc stwierdziłam, że lepiej to sprawdzić, zapakowałam małą i do lekarza. U lekarza okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, katar to nie infekcja, tylko jej się ulewa przez nos dlatego może się wydawać, że to katar, na płuckach i gardło czyste. Jedyne co było 'nie tak' to pleśniawki, ale zapisała nam taką zawiesinę i radzimy sobie. A i właśnie przez te pleśniawki Lenka może nie mieć apetytu, bo po prostu czuję dyskomfort przy jedzeniu, a na ten "katar" mamy wodę morską, która również pomaga, bo mała wykicha wszystko co jej tam przeszkadza.

W piątek też zaczęła marudzić dopiero wieczorem i w sobotę podobnie, ale niedziela była straszna.. Cały dzień płaczu, krzyku. Ja już nie miałam siły i wtedy zaczęłam się martwic o siebie. Płakałam razem z nią, a na końcu nawet bałam się jej wziąć na ręce. Gadałam głupoty.. Aż w końcu ja poszłam spać, a Lenke na zmianę uspokajali moi rodzice i Przemek. Ogólnie takie marudne dni mała miała do przedwczoraj. Być może jest spowodowane tym, że dajemy jej kropelki na kolki i inne problemy z brzuszkiem i zmieniamy powoli mleko z BEBIKO 1 na PRO NAN 1. I jest o wiele, wiele lepiej. Np. przedwczoraj przespała od 22:30 do 5:30 czyli praktycznie całą noc bez nawet jęknięcia. I tak samo było z wczoraj na dzisiaj. Dostała mleko po 5 , przed 7 już spałyśmy. Obudziła się o 9 wypiła 60ml, potem po 10  i teraz śpi. SAMA. W ŁÓŻECZKU i ZASNEŁA BEZ BUJANIA, NOSZENIA i LULANIA! Jestem z niej dumna! No i problem z kupką się poprawił, po zmianie mleka i kropeklach. Przedwczoraj zrobiła 4, a wczoraj 2. A ogólnie miała trudność zrobić 1 dziennie. Mam nadzieję, że taki stan utrzyma się jak najdłużej.

A co do samopoczucia mamuśki to jest straszne.. Niby od niedzieli jest lepiej, ale i tak mam głupie myśli co ze mnie za matka. Wyżywam się na Przemku, ale jest bardzo cierpliwy.. We wtorek znowu przepłakałam cały wieczór. Jestem mięczakiem :P I jeszcze dziś chyba dostałam miesiączkę. Bo krwawić już przestawałam w sumie miałam sam śluz, a dziś patrze a tam dużo dużo krwi i brzuch mnie boli i plecy. Ale to możliwe, żeby 4tygodnie po ceserce już dostać miesiączkę? Nie za szybko? Sama nie wiem. 

We wtorek jedziemy na badanie bioderek, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a Lenka będzie cierpliwa, bo oprócz wizyty u lekarza mamy duuuużo do załatwienia, bo to jedyny wolny dzień od pracy Przemka. Musimy załatwić do końca sprawy z becikowym itd i zrobić małe zakupy dla małej, bo rośnie nam jak na drożdżach.

Czekam na kuriera, który ma przywieźć LEŻACZEK BUJACZEK dla Lenki, jestem ciekawa czy małej się spodoba czy będzie ją gryzł jak wózek :P Bo jeśli Lenka nie śpi to nie ma mowy o spacerze, musi być albo śpiąca, albo musi spać, bo inaczej jest krzyk na pół podwórka. 


Lenka chyba po mamusi nie lubi zdjęć :P


A tak sobie grzecznie śpi :)


14 komentarzy:

  1. Jejku no to faktycznie ciężkie dni, ale niestety każdy chyba taką fazę kolkową musi przejść. Aż się boję co przede mną. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słońce, nie znam Cię, ale trzymam mocno kciuki! Początki są trudne, ale później jest lepiej i nie pamiętasz złego :) Może kolki?? Emila takie akcje miała jakiś czas. Dasz radę :) A na pocieszenie powiem Ci, że ja do dziś czuję się czasem jak wyrodna matka :P Jakbyś chciała się wygadać itp to pisz śmiało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie, poczatki przewaznie zawsze sa trudne zwlaszcza przy pierwszym dziecku. To dla Ciebie nowa sytuacja i dlatego jest jeszcze trudniej. Ale pozniej bedzie tylko lepiej i na prawde zapominasz o tych wszystkich ciezkich chwilach i pamietasz tylko te mile momenty. Pamietam jak po pierwszym tygodniu mowilismy z mezem ze nie chcemy wiecej dzieci i ze nie nadajemy sie na rodzicow. A dzisiaj.... Chcialabym aby wrocily tamte chwile bo takie malenstwa sa naprawde przeslodkie i strasznie sie rozczulam jak ogladam zdjecia z przed roku. No i chec posiadania kolejnego dziecka (za jakis czas oczywiscie) jest silniejsza niz obawa przed kolejnym porodem (bo byl ciezki i zarzekalam sie ze drugi raz nie bede rodzic). Powodzenia Mamusiu, pamietaj, ze bedzie lepiej ( nie wszystkie dzieci tylko spia, jedza i robia kupke na zmiane).

      Usuń
  3. nas na szczescie kolki ominely ;) Lenka jest przesliczna !!! ;) a matka dla Leny jestes najlepsza na swiecie nie mysl nigdy inaczej .. tez mam takie "kryzysy" czasem ale potem mysle .. kto by sie nim lepiej zajmowal ode mnie ? no nikt !;) normalnie jakbym zobaczyla Was w realu to wysciskalabym was obie .. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że powoli oswajasz się z codzienności:) Nigdy nie wmawiaj sobie, że jesteś złą mamą - przecież robisz wszystko najlepiej jak potrafisz - niektórych rzeczy nie przewidzisz, nie obwiniaj się za to:) Śliczna ta Wasza Lenka:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę sama się tego bardzo obawiam, że jak mój synek się urodzi to będzie miał takie napady płaczu a ja nie będę wiedziała jak mu pomóc.
    Oby u Ciebie wszystko szybko przeszło!

    OdpowiedzUsuń
  6. słodka i cudowna! a do tego tyle włosów ma, że się nie moge napatrzeć :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Spokojnie, poradzisz sobie ;) ja rodziłam w zeszłym toku, też jako 19latka, mały chciał wyjść dużo wcześniej, dwa tygodnie leżałam w szpitalu, bo szyjka była skrócona do 2cm, 2 kroplówki non stop, miliard tabletek, zero wstawania (nie pozwolonk mi nawet do wc) a mały i tak swoje. Po dwóch tygodniach powstrzymywania skurczy, rozwarcie 5cm i urodziłam w ósmym miesiącu. Cieszę się tylko że naturalnie, bez nacięcia i tylko w 15 min. W sumie bardziej to chyba zabolało mojego męża, bo fiknął na podłogę :d też czasem mi ciężko i nawet poleciała czasem łza, ale teraz mały jest coraz większy i sprawia mi tyle radości. :) głowa do góry! A co do bujaczka, opisałam w ostatniej notce zalety takowego - www.hipijo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Dasz radę. Każda ma czasem myśli, że nie da rady, że wszystko źle robi i że ma dośc. To początki. Ja pierwsze miesiące wyłam :P Razem z Demolką. Bo darła się całymi dniami nie raz. Cóż. Przeszło. I Wy dacie radę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Lenka diabełek :) Bądź dzielna!

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymaj się byle tylko nie miała kolek, ja to przerabiałam, nie życzę nikomu!

    OdpowiedzUsuń